W ustalonym dniu zjawiłem się na obozie letnim naszego Szczepu. To nic, że nie był tam gdzie zapowiadano ale koniec jezyka za przewodnika i w najbliższej leśniczówce od razu pokazano własciwą drogę. To nic, że nie do naszego obozu -nota bene harcerze też z Krakowa – a Ci bez pudła wskazali właściwy kierunek. Obóz położony był w głębokim lesie nad bardzo ładnym jeziorkiem. Liczne podobozy rozrzucone zostały po terenie i tylko wydeptane ścieżki wskazywały kierunek. Ale gdzie połozony był konkretny podobóz to trzeba było pytać. „Błyskawica” była rozlokowana samodzielnie, ale „Piorun” niestety nie. Trafiłem akurat na Olimpiadę więc po południu miały być liczne zawody, ale jak to czasami bywa- niebiosy nie sprzyjały przedsięwzięciu – deszcz i burze przerwały zabawę. Ale nic to bo każdy team miał opanować konkurencje gimnastyczne, które prezentowane były na wieczornym spotkaniu. Musze tutaj złożyć gratulacje „Piorunowi” gdyż obserwowałem ich przygotowania i to co zobaczyłem na pokazie, naprawdę budziło podziw. Według mnie mieli najtrudniejszy układ. Pokazy gimnastyczne przeplatane były piosenkami. Niestety ogniska nie było gdyż deszcz skutecznie udaremnił próby wzniecenia choćby małego ognia. Dzień kończył się nocnym śpiewaniem. Nie wiem jak długo trwało, gdyż musiałem wczesnym rankiem wracać do Krakowa. Obóz jeszcze spał gdy opuszczałem jego teren. Cóż powiedzieć. Dobrze, że obóz się odbył i nasze harcerki i harcerze mogli pobyć razem na wakacjach. Widac było, że stanowią niezły zepół, wzajemnie się wspierający. Natomiast co do innych uwag to dzieliłem się z nimi na bieżąco. Dołączam trochę zdjęć. niektóre nie najlepszej jakości ale…